„Koluszki
– centralny problem polskiej
polityki”.
„Kilka karczem, kilka sklepików z
oknami wykładowemi, które od lat nie widziały
ścierki i wody... Liczne domy i chałupy, tuż,
tuż przed zawaleniem się. Wszędzie patrzy na cię
bieda. Wychudłe dzieci, zaniedbane i w większości
bose... Bieda z brudem podają sobie tutaj ręce,
podatki płaci się tylko przez egzekucje,
przypomina to Ruś Podkarpacką.
Koluszki w dziesiątkach i setkach to jest
większa część narodu polskiego, na pewno dwie
trzecie, dobre dwie trzecie. Koluszki widać mimo
wszystkich chorągwi, białych orłów, błyszczących
sznurów oficerskich czekają na swe ludzkie i
narodowe zmartwychwstanie. Tu miałyby powiać
proporce, tu leży klucz do wielkości polskiej.
Koluszki czekają...”
Niewiadomo
czy w tem awansowaniu Koluszek do dwóch trzecich
państwa polskiego jest więcej złośliwości,
czy lekkomyślności skauta czeskiego, który
przejawił przecież dość krytycyzmu w porównaniu
ich do własnej Rusi Przykarpackiej. Pewne, że na
ten niesłychany sąd wpłynęło nastawienie z
jakim przyjechał prawdopodobnie już z góry do
Polski p. Mejsnar, ale może się zdarzyć, że po
ujrzeniu takich Koluszek pomyślałby sobie
podobnie i inny nieuprzedzony cudzoziemiec. Bo
przyjmujemy, że sam obraz Koluszek będzie
prawdopodobnie wierny. Tu leży rzeczywiście
praca przed nami: w tępieniu i morzeniu takich
Koluszek, nie tylko ich biedy i nędzy, ale
przedewszystkiem ich brudu i chorób. Odbija się
to fatalnie na zdrowiu i konstrukcji fizycznej
narodu.
Trzeba powiedzieć otwarcie, że uświadomienie
pod tym względem jest u nas przeraźliwie małe.
Można zaryzykować paradoks, że w Polsce
korzysta się z pomocy lekarza dopiero wtedy, gdy
się umiera...
A to jest, zdaje się, trochę zapóźno. Rh.
„Ilustrowany
Kuryer Codzienny”, Kraków, 16.03.1936
Kontynuacja tematu:
„Česta
po Polsku” (Droga po Polsce),
Ilustrowany Kuryer Codzienny (3.04.1936)
|