Jak powstała Kolej
Warszawsko-Wiedeńska
Chociaż kolej żelazna narodziła się w XIX w.,
to jej prapoczątków należy szukać dużo wcześniej.
Otóż jeszcze pod koniec XVI wieku używano w
europejskich kopalniach wózków jeżdżących po
szynach (drewnianych). Jednak drewno ulegało
szybkiemu zniszczeniu, dlatego z czasem zaczęto
owijać je blachą, aż w końcu wprowadzono szyny
wykonane z lanego żelaza.
W XVIII wieku rozpowszechnione były już kolejki
przemysłowe i tramwaje z trakcją konną.
W 1804 roku, walijski mechanik Richard Trevithick
uruchomił pierwszą parową kolejkę przemysłową,
kursującą po torze długości około 15 km, ciągnioną
przez parowóz własnej konstrukcji. Próbowano
rozpropagować tę nowość, ale wówczas kolej się
nie przyjęła, gdyż siła konna była tania a
stosowanie parowozu wymagało kosztownej budowy
torów. Jednak pod koniec okresu wojen napoleońskich
wystąpiła w Anglii znaczna zwyżka cen paszy, co
stworzyło szansę konkurencji i rozwoju dla
opalanej węglem trakcji parowozowej.
Największą sławę wśród konstruktorów
kolejowych zdobył George Stephenson, który w
latach 1823 – 25 zbudował pierwszą
publiczną linię kolejową do przewozu (za opłatą)
osób i towarów. Tory połączyły oddalone od
siebie o około 60 km Stockton i Darlington. Używane
tam pociągi osiągały maksymalną prędkość 40
km/h bez obciążenia, a z obciążeniem towarowym
lub pasażerskim od 25 km/h do 30 km/h .
Wprowadzanie nowego środka transportu natrafiało
na opory ze strony części społeczeństwa we
wszystkich krajach gdzie budowano drogi żelazne.
Niektórzy z ówczesnych naukowców twierdzili
nawet, iż podróż koleją szkodzi ludzkiemu
zdrowiu lub nawet życiu, zaś sam widok pędzącego
pociągu mógł wywołać u człowieka
„szczególny rodzaj delirium furiosum”
. Kolej parową nazywano „wymysłem
Szatana”, dość powszechnie obawiano się również,
iż kursujące lokomotywy tak wystraszą pasące
się w pobliżu torów zwierzęta, iż krowy
przestaną dawać mleko a kury znosić jaja. Byli
i tacy którzy odmawiali przydatności kolei
parowej w gospodarce i określali ją jako
„zabawę ciekawej gawiedzi wielkich
stolic” . Mimo to postęp techniczny robił
swoje, lokomotywa parowa znajdowała coraz więcej
zwolenników i na całym świecie zaczęły
powstawać linie kolejowe.
Również w podporządkowanym carowi rosyjskiemu
Królestwie Polskim pojawiła się idea budowy
drogi żelaznej łączącej Warszawę z obfitym w
złoża węgla i rudy metali Zagłębiem Dąbrowskim.
„Tygodnik Ilustrowany” tak o tym pisał
w 1859 roku: „Projekt wspomnianej drogi sięga
roku 1834, i należy się Henrykowi Łubieńskiemu,
vice-prezesowi banku polskiego, wówczas górnictwem
rządowem kierującemu. Głównem jej zadaniem było
z razu ułatwienie przewozu płodów górniczych,
mianowicie zaś węgla kamiennego.
Natura uposażyła południowo-zachodnią stronę
ziemi naszej tak potężnemi pokładami węgla, na
jakie dotąd nigdzie jeszcze nie natrafiono; a
jednakże, kiedy w innych krajach materyał ten
stał się źródłem bogactw i dzwignią
tegoczesnej cywilizacji, u nas przeciwnie, przy
braku odpowiednich kommunikacyi. użytek węgla
ograniczał się do miejscowych zakładów górniczych,
a po za ich obrębem był wcale nieznany. Silne i
gorące uczucie potrzeby zaradzenia tak
szkodliwemu dla kraju zaniedbaniu, natchnęło H.
Łubieńskiego myślą założenia drogi szynowej
z Warszawy do kopalń węgla, jako mogącej
najdzielniej wpłynąć na upowszechnienie w kraju
tak użytecznego paliwa. Ze zwykłym sobie zapałem
zbierał on [H. Łubieński – przyp. red.] i
gromadził wszechstronne ku temu wiadomości, zarządził
przygotowanie potrzebnych do projektu planów; a
uzyskawszy wkrótce dla swojego przychylną opinią:
władzy wyższej, z jej upoważnienia wysłał
zagranicę w 1836 roku inżyniera Stanisława
Wysockiego, w celu zbadania istniejących lub w
budowie będących dróg żelaznych.”
W dniu 25 listopada 1838 roku w kancelarii
warszawskiego notariusza Aleksandra Engelke zawiązano
Towarzystwo Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej,
której dyrektorami zostali: przemysłowiec Piotr
Steinkeller i starszy brat Henryka Łubieńskiego
generał Tomasz Łubieński. Utworzona spółka
musiała zgromadzić kapitał niezbędny do
pokrycia kosztów budowy kolei, które oszacowano
na 21 milionów ówczesnych złotych.
Należy tu wyjaśnić, iż nadanie projektowanej
linii nazwy „Warszawsko-Wiedeńska”
wzięło się stąd, iż ówczesna austriacka
Kolej Północna Cesarza Ferdynanda zgodnie z założeniami
z 1838 r. miała przebiegać z Wiednia do Oświęcimia.
A dołączenie do tego ciągu komunikacyjnego
linii z Warszawy dawało dobre połączenie z
Wiedniem.
Początkowo projektanci Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej
rozważali wybór obsługi trakcji przez konie,
lecz „ustąpić on musiał ogólnemu popędowi
i powszechnej żądzy otrzymania szybkości”.
W jednej z publikacji z owego okresu znajdujemy
ciekawe porównanie możliwości transportowych
parowozu i konia:
„Jeden parochód idąc po kolei żelaznej,
zważywszy na ciężar przewieziony i drogę odbytą,
zdziałać może w ciągu jednego dnia tyle co 375
koni ciągnących także po kolei żelaznej, ze
względem na potrzebną ich zmianę, albo co 1500
koni furmańskich, w przewożeniu ciężarów po
drodze bitej; albo wreszcie co 7500 koni
pocztowych, po takiejże drodze w przewożeniu
podróżnych prędkością nie mogą konie wyrównać
parochodom; tym bowiem, w przewożeniu podróżnych,
przebiegają, mniej więcej, 6 mil na jedną
godzinę.”
Budowa drogi żelaznej miała być dużą
„korzyścią producentów i konsumentów”.
W jednym z opracowań napisano: „Żelazo nie
będzie traciło tyle na wartości, pożerane rdzą
przy spławianiu, podobnie wapno, a węgiel umożliwi
rozwinięcie fabryk i zaoszczędzi drewna tak
niemiłosiernie trzebionego. Zboże do owego czasu
spławiane w najgorszych warunkach, ogromnie z
drogi żelaznej skorzysta. Będzie go można wozić
latem, jesienią i wiosną i w okresach, kiedy żegluga
latem stawia się niemożebna.”
Planowanie trasy przebiegu kolei nastręczało
wielu trudności gdyż dokładne mapy
topograficzne były w wyłącznym posiadaniu wojsk
rosyjskich, a przy tworzeniu linii należało
przecież uwzględnić występowanie naturalnych
przeszkód takich jak wzniesienia, doliny, rzeki,
mokradła, itp.
Oddzielne opracowania przebiegu przyszłej kolei
stworzyli inżynierowie Stanisław Wysocki i
Teodor Urbański. Z przedstawionych projektów
wybrano ostatecznie wyjście pośrednie wytyczające
trasę z Warszawy przez Grodzisk, Skierniewice,
Rogów, Koluszki, Piotrków, Częstochowę, Ząbkowice
do Niwki. Długość całej trasy wynosiła 307
km, jednak w ostatniej chwili, już po rozpoczęciu
robót, na żądanie namiestnika carskiego Iwana
Paskiewicza musiano włączyć do budowy odnogę
ze Skierniewic do Łowicza gdzie wielkorządca
posiadał swój pałac i majątek, z którym pragnął
mieć doskonałe połączenie. W ten sposób długość
drogi żelaznej wydłużono o około 21
dodatkowych kilometrów.
Projektowana linia kolejowa na swej trasie
przebiegała zarówno przez grunty państwowe jak
i prywatne. Wychodząc naprzeciw problemowi wykupu
ziem na rzecz drogi żelaznej, Rząd Królestwa
Polskiego uregulował zasady nabywania gruntów
przez TDŻWW. Rada Administracyjna przyznała
Towarzystwu prawo szybkiego wykupu gruntów
prywatnych oraz „bezpłatnego nabywania
ziemi należących do Rządu jak również bezpłatnego
używania drzewa na mosty i podkłady oraz żwiru
i darni.”
Budowę jednotorowej linii kolejowej na całej
trasie podzielonej na 4 działy (odcinki). rozpoczęto
w kwietniu 1840 r. Początkiem prac było wyrąbanie
lasu na szlakach i stacjach przyszłej kolei, równanie
terenu, kopanie rowów odwadniających. Do budowy
zatrudniono kilkuset chłopów pańszczyźnianych
z pobliskich wsi oraz sprowadzonych z Rosji
robotników, którzy z powodu ciężkich warunków
pracy organizowali bunty. Raport Guberni Kaliskiej
z 31 sierpnia 1840 r. donosi także o
„tajemniczym opuszczaniu robót przy kolei
żelaznej przez robotników z Rosji przybyłych”.
Na całej trasie budowy zatrudniono w sumie około
6 tysięcy ludzi, co świadczy o ogromnym rozmachu
inwestycji. Roboty gruntowe i mosty sklepione
wykonywano od razu pod drugi tor. Do prac ziemnych
używano taczek, a na niektórych odcinkach kładziono
prowizoryczne tory i materiał przewożono
wagonami.
W trakcie realizacji inwestycji kryzys finansowy
spowodował wstrzymanie wszelkich robót na całej
linii w listopadzie 1841 r. Skończyły się również
środki pożyczone przez Bank Polski. Towarzystwo
upadło (w 1842 r.). Komitet Likwidacyjny
Towarzystwa Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej
oszacował koszty poniesione na budowę drogi na
13 milionów złotych polskich, przy czym wartość
prac w terenie (poza budynkami, taborem i szynami)
określono na 5 600 000 złotych polskich.
Towarzystwo rozwiązano w maju 1842 r. Taki zbieg
wydarzeń wykorzystał feldmarszałek Iwan
Paskiewicz, który dostrzegał w Banku Polskim
kierowanym przez Łubieńskiego ośrodek walki o
większą niezależność Polaków. Orzeczeniem sądowym
skazano H. Łubieńskiego na 4 lata więzienia
„za nadużycie władzy w urzędzie”, z
łaski cara wyrok złagodzono do roku twierdzy i
osiedleniu w głębi Rosji na 3 lata.
Dalszą budowę kolei przejął 4 lipca 1843 r.
działający w imieniu państwa Zarząd Drogi Żelaznej
Warszawsko Wiedeńskiej pod kierownictwem pułkownika
Edwarda Gerstfelda. Prawie cały personel
techniczny z poprzednich prac został ten sam.
W dniu 14 czerwca 1845 roku uroczyście otwarto
pierwszy odcinek Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej
na trasie z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego. W
inauguracji działalności kolei wzięło udział
szereg osobistości i niezliczone tłumy widzów
znajdujące się na stacjach oraz na trasie
przejazdu pierwszego pociągu. Wybito nawet medal
okolicznościowy z wytłoczonym parowozem i
napisem: „Para zbliża odległość”.
Otwarcie pierwszego fragmentu trasy odbyło się
bez obecności jej pomysłodawców i pierwszych twórców
– Henryka Łubieńskiego i Piotra
Steinkellera, których nie zaproszono na oficjalne
uroczystości.
Od dnia otwarcia, wycieczki koleją do Grodziska
stały się modną rozrywką i według opisów ówczesnych
kronikarzy, kończyły się przy dźwiękach
orkiestry na dworcu tymczasowym, nosząc charakter
raczej zabawy ludowej a nie celowej podróży.
Niedługo później, bo 15 października 1845 r.
kolej doprowadzono do Skierniewic i zbudowano jej
odnogę do Łowicza. Natomiast 2 września 1846 r.
o godzinie 15.45 przybył do Piotrkowa pierwszy
pociąg prowadzony przez maszynistę Anglika.
Dla połączenia Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej z
budowaną Koleją Krakowsko-Górnośląską
zmieniono nieco bieg trasy obu linii.
Najtrudniejszy w budowie był odcinek z Częstochowy
do granicy austriackiej. W dniu 15 kwietnia 1848
roku oddano do użytku całą linię z Warszawy do
stacji Maćki zwanej Granica, dzięki czemu
Warszawa uzyskała połączenie z Wiedniem. Cała
linia (łącznie z odnogą ze Skierniewic do Łowicza)
miała długość 327,6 km.
Na całej trasie ułożono jeden tor, mnie więcej
co 1250 m postawiono murowane domki dróżnicze.
Każdy z nich był odpowiednio ogrodzony, miał
oborę, chlew i morgę ziemi.
Warto wspomnieć że aby dojechać z Warszawy do
Wiednia koleją Warszawsko-Wiedeńską, trzeba było
kilkakrotnie się przesiadać. Pierwsza przesiadka
czekała w Maczkach skąd pociąg jechał przez
granicę zaboru austriackiego do Szczakowej, następnie
innym pociągiem trzeba było pojechać przez
granicę, w tym przypadku zaboru pruskiego, do Mysłowic
na Śląsku. Z Mysłowic droga biegła do Koźla,
a stąd przez Racibórz do Annabergu wiodła linia
kolei Wilhelma. W Annabergu należało wynająć
dorożkę którą można było dojechać do
przeprawy promowej na Odrze, która była wówczas
rzeką graniczną Prus i Austro-Węgier. Dopiero
po zejściu z promu pasażer mógł wsiąść do
pociągu, który jechał do Wiednia. Sama nazwa
kolei była chwytem mającym przysporzyć przedsięwzięciu
przychylność władz. Głównym zamysłem pomysłodawców
nie było bowiem połączenie Warszawy i Wiednia
szlakiem komunikacyjnym, a zapewnienie rozwijającemu
się przemysłowi Kongresówki węgla i rud metali
z kopalń leżących w Zagłębiu Dąbrowskim.

Budowa całej Drogi Żelaznej
Warszawsko-Wiedeńskiej, nie licząc przerwy w
budowie między listopadem 1841 a majem 1844, trwała
5 lat i 8 miesięcy. Pierwszymi lokomotywami obsługującymi
Kolej Warszawsko-Wiedeńską były belgijskie
parowozy z zakładów Johna Cockerilla, miały one
koła pomalowane na czerwono a inne elementy na
czarno. Pierwsze lokomotywy obsługujące D.Ż.W.W.
miały swoje imiona, były to:
„Warszawa”, „Wisła”,
„Rawka”. Ówczesny tabor składał się
z lokomotyw parowych (opalanych drewnem), wagonów
osobowych i towarowych.
W chwili oddania do ruchu całej linii kolejowej
tabor jej składał się z 35 lokomotyw, 87 wagonów
osobowych i 912 towarowych. Ruch przewozowy w r.
1848 wyraził się przebiegiem 442.181 pociągowiorst
przy 2.500.000 pudach ładunku i 365.000 pasażerach,
z czego osiągnięto dochodu 340.519 rubli, że zaś
wydatki eksploatacyjne wyniosły 306.000 rubli
przeto współczynnik eksploatacji stanowił 90%.
Według danych z 1848 roku, na trasie Drogi Żelaznej
Warszawsko-Wiedeńskiej znajdowało się 21 stacji
i 9 przystanków osobowych. Stacje kolejowe były
w Warszawie, Pruszkowie, Grodzisku, Rudzie
Guzowskiej (obecny Żyrardów), Radziwiłłowie,
Skierniewicach Łowiczu, Płyćwi, Rogowie,
Rokicinach, Babach, Piotrkowie, Gorzkowicach,
Radomsku, Kłomnicach, Częstochowie, Poraju,
Myszkowie, Łazach, Ząbkowicach i Granicy.
Natomiast przystanki osobowe znajdowały się we Włochach,
Brwinowie, Jaktorowie, Rozprzy, Kamieńsku,
Widzowie, Rudnikach, Zawierciu i w
Strzemieszycach.
Z roku na rok zwiększał się również tonaż
przewozów węgla, co przyczyniło się znacznie
do rozwoju przemysłu na ziemiach polskich.
W późniejszym czasie, na podstawie dekretu
carskiego z 1857 r. D.Ż.W.W. została wydzierżawiona
prywatnemu Towarzystwu Akcyjnemu Drogi Żelaznej
Warszawsko-Wiedeńskiej, które przejęło obowiązki
modernizacji i rozbudowy linii kolejowej. Na czele
Towarzystwa stanął bankier warszawski Herman
Epstein, który – jak stwierdziło pismo
„Inżynier Kolejowy” - „służył
jako płaszczyk dla kapitalistów zagranicznych,
prawie wyłącznie pruskich”. Ponad dziesięcioletnia
gospodarka niemiecka zaznaczyła się silnymi
tendencjami germanizacyjnymi, zarówno na
stanowiskach kierowniczych jak i na wielu podrzędnych
zasiedli sprowadzeni z zagranicy Niemcy. Również
w większości formularzy i instrukcji służbowych
oraz do części korespondencji w zarządzie
centralnym używano języka niemieckiego.
Pod względem gospodarczym władze przedsiębiorstwa,
zabiegały przede wszystkim o interesy
zagranicznych akcjonariuszy, którzy przez dłuższy
czas pobierali ustawowo 10% od czystego dochodu na
mocy posiadanych akcji uprzywilejowanych (wykup
tych zobowiązań kosztował potem kolej
2 500 000 rubli.)
Na mocy koncesji prywatne Towarzystwo Akcyjne
Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej wybudowało
odnogę linii torowej z Ząbkowic do Sosnowca
(1858 r.), oraz (sumptem nowego i w tym celu założonego
Towarzystwa Akcyjnego Drogi Żelaznej Warszawsko
– Bydgoskiej) linię kolejową z Łowicza do
Aleksandrowa (Kujawskiego), którą ukończono w
1862 r.
Linia dawnej Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej
funkcjonuje do dziś i obsługuje połączenia na
trasie między Warszawą a Katowicami, nosząc
dumną nazwę „linii kolejowej nr 1”.
|