Próżne nadzieje.
Zamiast przebudowy wstrętnej stacji w Koluszkach, drobna przeróbka jednego toru.
Dalsze bagatelizowanie postulatów Łodzi.

   16. 10. (Od wł. kor.) – Przed kilku dniami prasa stołeczna zamieściła wiadomość o namierzanej jakoby przez władze kolejowe przebudowie wstrętnej prowizorycznej stacyjki w Koluszkach, której wygląd i urządzenie przynosi wstyd półmiljonowej Łodzi. Koluszki to brama Łodzi i nikt z przyjezdnych, którzy po raz pierwszy zawitać chcą do fabrycznego centrum nie przypuszczał, że ważny węzeł kolejowy, wymieniany we wszystkich europejskich rozkładach jazdy, ma taki odrażający wygląd i miniaturowe rozmiary. Poza tym rozkład torów jest ze względów kolejowo-technicznych tak niepraktyczny, że tylko dzięki czujności i uwadze personelu unika się katastrof.
   Cieszono się już nadzieją, że wreszcie to wszystko ulegnie radykalnej poprawie, tymczasem wszystko znowu spaliło na panewce.
Korespondent „Echa” zwrócił się do dyrekcji kolejowej w Warszawie z prośbą o szczegóły.
   Jeden z wyższych urzędników dyrekcji dokładnie obznajomiony z planami prac kolejnictwa, poinformował naszego korespondenta, iż o większej przebudowie stacji węzłowej w Koluszkach nie ma mowy.
   Władze kolejowe stwierdziły iż budynki stacyjne w Koluszkach odpowiadają w zupełności wszystkim warunkom (?).
   Pozycja, znajdująca się w budżecie między innemi obejmuje tylko budowę nowej łącznicy pomiędzy t. zw. linją wiedeńską a fabryczną. Inne inwestycje na węźle kolejowym w Koluszkach nie są przewidziane.

„Echo”, Łódź, 16.10.1929