Z okolic Rogowa k. Koluszek woj. łódzkie 

   Okolica nasza pod względem pożytku jest więcej niż średnia. Pożytek stanowią: drzewa owocowe, rzepak, akacje, lipy, seradele i wiele innych. Pasiek większych nie spotyka się tu. Majątki ziemskie, które tu są dość liczne, miały po 10 - 16 pni, lecz zeszła sroga zima, zrobiła straszne spustoszenie, zostawiając trzecią cześć z wyżej wymienionych.
Pasieki dworskie prowadzone są przez ogrodników, którzy najczęściej nie mają najmniejszego pojęcia o pszczole i jej potrzebach. U gospodarzy rzadko spotyka się pszczoły, a jeżeli posiada 2 – 3 pnie, to trzyma się różnych zabobonów i trudno mu wpoić coś z nowoczesnej gospodarki. Znam takich pszczelarzy z Bożej łaski, którzy po 30 lat gospodarują, matek nie zmieniają nigdy, bo matka wraz z rojem żyje całe lata; w zgnilec nie wierzą, wszy pszczelej nie widzieli (lecz broń Boże nie dla tego, żeby ich nie miały pszczoły) to też i korzyści mają minimalne.
Kilka lat temu w Rogowie i w najbliższych jego okolicach panował zgnilec, niszcząc całe pasieki i przez kilka lat mieszkańcy tamtejsi zaniechali hodowli pszczół. Dziś już ucichła ta straszna zaraza i widzi się ładną pasiekę w Rogowie własn. urz. kol. jak również i w okolicznych wsiach. Gdyby istniały tow. ubezp. od zgnilca i każdy pszczelarz do wymienionego towarzystwa należał, to i walka z tą chorobą byłaby łatwiejsza, bo każdy posiadacz pasieki, u któregoby zakwitł ten nie pożądany kwiat, nie bawiłby się w bezcelowe leczenie rozszerzając zarazę, lecz udał się gdzie potrzeba, wiedząc, że za zniszczony pień dostanie wynagrodzenia. Następnie dużo złego robi wstyd pszczelarzy, mających zgnilec, przed przyznaniem się do tego. I tak po cichu ratując honor, gubią całe pasieki, a są i tacy, którzy nie znają tej choroby. W tym ostatnim wypadku dobrze byłoby, ażeby instruktorzy, kompetentni w tych sprawach odwiedzili nasze pasieki, przeglądając je, a wieczorem urządzili pogadanki na ten temat. Chętnie dałabym mieszkanie i życie takiemu, gdyby zabłądził w naszą okolicę. Pszczelarką jestem z zamiłowania. Przewertowawszy kilka podręczników różnych autorów, zaprenumerowałam „P. P.” i tak uzbrojona kupiłam 1 kószkę w 1927 r., która zaraz w pierwszym roku dała 2 roje. Dziś mam 7 pni sys. warsz. nadst. Pomimo poprzedniej srogiej zimy pnie przezimowały doskonale. W zeszłym roku miałam przeciętnie po 20 kg. z pnia, na zimę zostawiłam po 15 – 16 kg. miodu. 

                                                                                                                                         Helena Kapecka

Miesięcznik „Pszczelarz Polski", Nr 7, 1931 r.