Legenda "Panny Koluszkowskie"

Niniejsza legenda pochodzi z książki „Baśń i legenda Łodzi” autorstwa Stanisława Rachalewskiego. (Pozostawiono pisownię oryginalną z wydania pochodzącego z 1935 r.)

„PANNY KOLUSZKOWSKIE”

     Rozwój Łodzi przemysłowej, to bajka z tysiąca i jednej nocy, bo wszystko, co w niej widzimy, powstało jak w bajce.
Amerykanizm pod polskiem niebem, na sypkich bezwodnych piaskach ziemi Łęczyckiej nakazał jej rodzić złoto...

     A przed stu, dwustu, trzystu i czterystu laty?

     Lasy, wertepy, pola uprawne i ugory tworzyły sielską Łódź. Z legendarną Łodzią idą w parze Bałuty, Koziny, Doły, Radogoszcz, Zarzew, Rokicie i Chojny.

     Każda miejscowość bliższa Łodzi lub dalsza posiada swoją legendę, która mówi o jej pochodzeniu. Obok wspomnianych należą tu jeszcze takie miejscowości jak Moskwa, Moskule i Koluszki, które dziś tworzą stację węzłową kolei państwowych.

     Wiele mówi legenda o tej miejscowości, a sięga ona lat tych, kiedy Wielki Książę litewski, Witołd, trzymał Koronę na uwięzi spraw litewsko-ruskich, kiedy chwiał się po Worskli, ratował w Raciążu, grzmiał pod Grunwaldem i czuwał nad ziemią litewską.

     W latach błogosławionego zwycięstwa Jagiełłowego pod Grunwaldem, kiedy do swych sadyb powracało rycerstwo, wielu obozowych ciurów i maruderów, wlokąc się za hufcami, często dezerterowało, nie wracając już nigdy do rodzinnych stron. Tu, gdzie się zatrzymali tacy maruderzy, powstawały maleńkie skupienia ludzkie, które zczasem rozwijały się w osady lub wioski.

     Dłonią tedy losu rzucone grono rozbitków ze Wschodu na Zachód, przywędrowało w okolice dzisiejszego obszaru Brzezin, osiedlając się wzdłuż rzeczki zwanej Mrogą. Bywało również, iż zczasem szczupłe to grono powiększali i inni podobnie ręką losu rzuceni w nieznaną i obcą dal.


Oryginalna ilustracja z książki "Baśń i legenda Łodzi" 

     Legenda mówi, iż na obszarach brzezińskich znalazłszy się, pochodzili oni przeważnie z Witołdowych dzierżaw. Tym sposobem powstać miała skromna ongi osada Koluszkowicami zwana. Wyłoniła się ona ponoć z ostępów mrocznych lasów brzezińskich, z których ku Bzurze spływa rzeczka Mroga. W koluszkowskiej legendzie żyje bajeczna postać pod imieniem Kolucha. Imię to spotyka się w rozmaitem brzmieniu. Raz mówi legenda, iż zwał się ów bajeczny mąż Koluchem, to znów Goluchem lub Goluszkiem. Od imienia tej legendarnej postaci wywodzić się miały dzisiejsze Koluszki, które kiedyś zwały się Koluszkowicami.

     W latach zwycięstw Jagiełłowych siedzieli ponoć w Koluszkach Jan i Mikołaj Babicze, przypominający słynny ród moskiewskich kniaziów, towarzyszów Wasyla Ślepego.

     W czasach następnych pojawili się w Koluszkach już potomkowie legendarnego Kolucha, Andrzej, Dorota, Wojciech, Olga i Anastazja Koluszkowscy. Szczególną „ozdobą” okolic, promieniującą od Chojen i Witkowic, po Brzeziny i Zalesie, były ponoć Olga i Anastazja, siostry Koluszkowskie.

     Swarliwość i pieniactwo wszelakie stanowiły tą właśnie „ozdobę” bliższej i dalszej okolicy. Procesowały się one i zastawiały części swych gruntów sąsiadom poto bodaj jedynie, ażeby wkrótce stanąwszy przed sądem, stwierdzić, iż rzekomo zostały srodze pokrzywdzone.

     Dzielnym obrońcą i cierpiętnikiem sporów panien Koluszkowskich z sąsiadami był ponoć imć pan Mroczko, który walczył o honor koluszkowskiego domu. Mocno dały się we znaki panny Koluszkowskie sąsiadowi swemu imć panu Andrzejowi na Żakowicach, którego wiele kosztowały spory ze swarliwemi sąsiadkami w Koluszkach.

     Pieniactwo i zawziętość dziedziczek szeroko roznosiła fama po Kurowice, Wiączyń, Chojny, Stoki i Małczew.

     Lecz nie tylko z sąsiady swemi procesowały się kłótliwe pannice. Zczasem jedna z nich, znudzona panieństwem, w mężu swym znalazła ofiarę. Krótkie tedy i pełne żałości było pożycie małżeńskie, bo swarliwa kobieta zatruła żywot wybrańcowi swemu i wkrótce przywiodła go również przed sąd, żądając zwrotu wniesionego posagu.

     Z lat tych zachowały się po dzień dzisiejszy słowa swarliwej niewiasty:
     – Esze Holga, bo Olga jej było na imię, wniosła 18 gryffen posagu w dziedzinę monszu swemu in Koluszki (1)

     A działo się to wtedy, kiedy okolicę Brzezin pokrywała puszcza, bogata w niezwykłą obfitość brzóz, w tym czasie, kiedy ten lub ów „cokoli bywało, żył jako drzewniej, gaił na chyżę, łazbił szmery, dzierżał mrzeżę, w łomcy łowce dzielił; jegdy zasię pożezcą, albo z chlebojedzce i uczęstniki swymi bieżał kędykole, chąśbą ni łupem nie gardził (2).


     1) Przekład archaiczny z łacińskiego.
     2) Gwara z czasów Jagiełłowych, oznacza: – ów cokolwiek bywało, żył jak dawniej, drzewo na chatę gromadził, podbierał pszczoły, sieć w ręku trzymał, w lesie zdobycz myśliwską z towarzyszami dzielił; gdy zaś jako podpalacz, albo z czeladzią kędykolwiek przechodził, kradzieżą ani łupem nie gardził.